- Nie, proszę… Zostaw mnie już…
Hermiona traciła jakąkolwiek nadzieję na to, że to wszystko
w końcu się skończy. Nie mogła uwierzyć, że chłopak, jej chłopak, jest sprawcą
licznych siniaków i ran na jej ciele. Natomiast on w żaden sposób nie wyglądał
na zniechęconego czy poruszonego tym, że ona cierpi. Wręcz przeciwnie, ten
widok kiedy siedziała skulona pod ścianą w kącie, prosząc go o litość,
prowokował go do dalszego okaleczania dziewczyny,
- Co mam zrobić żebyś przestał ?
Spytała ociekającym bólem szeptem.
Ręka Louisa zatrzymała się kilka centymetrów nad jej twarzą.
Chłopak ze zdenerwowaniem odwrócił się na pięcie i odszedł od niej kilka
kroków. Nie mogła uwierzyć, że powstrzymał się od kolejnego uderzenia.
Podszedł do niej wolnym krokiem i oparł swoje ręce na
ścianie po obu stronach jej głowy, tak, że nie miała możliwości ucieczki.
Przysunął twarz do jej twarzy na bardzo niebezpieczną odległość i wychrypiał:
- Zasłużyłaś sobie. Jesteśmy w Grecji, sami, a nie w Anglii,
gdzie mieszkają Twoi zatroskani rodzice. Nikt Ci nie pomoże.
- Doprawdy?
Odwrócił się gwałtownie, ponieważ czyjś głos dochodził od strony
drzwi wejściowych.
Przy framudze stał chłopak. Ale to na sto procent nie był
zwykły chłopak. Od jego postaci emanowała pewność siebie. Czarna, skórzana
kurtka i wysokie glany dodawały mu uroku.
Zdmuchnął z czoła ciemne blond włosy i po kilku sekundach
(które dla Hermiony dłużyły się jak godziny) odezwał się kpiącym głosem.
- Wiesz co, Louis? – wypowiedział jego imię jakby to była najobrzydliwsza
rzecz na świecie- Na Twoim miejscu nie stałbym z otwartą gębą. Jeszcze coś Ci
się stanie.
„Chyba Tobie. Jak tak dalej pójdzie, to Louis Cię zmiażdży”
pomyślała Hermiona. Natłok myśli powodował, że nie mogła ruszyć się nawet o
milimetr. Co miała sobie myśleć , kiedy do jej, skreśl, ‘ich’ domku
letniskowego w najnieodpowiedniejszym, przynajmniej dla Louisa, momencie, wpadł
jakiś gość i stoi sobie jak gdyby nigdy nic, a przed nim znajduje się psychopata.
- Wynoś się stąd! Kim ty w ogóle jesteś ?!
Głos chłopaka był przepełniony złością. W tym momencie mogła
wydobyć z siebie jeden dźwięk.
-Uciekaj.
Jej głos był tak zachrypnięty, jakby nie używała go od
wieków.
Nie chciała by ten chłopak, kimkolwiek był, zginął przez
nią.
Ale niby dlaczego miałby od razu zginąć? Odezwał się cichy
głosik w jej głowie.
Bo wiem do czego Louis jest zdolny. Odpowiedziała głosem nie
znoszącym sprzeciwu.
Nagle poświata wypełniła pokoik i jej oprawca runął jak
długi na podłogę przed jej stopami. Hermiona stała bez ruchu i wpatrywała się w
jego ciało przez kilka minut.
W tym czasie tajemniczy chłopak schował coś długiego do
kieszeni, podszedł do Louisa i pochylił się nad nim.
„Co on sobie myśli stojąc tu? No… ale w końcu mnie uratował.
Ale Louisowi mogło się coś stać! Ale to on mnie okaleczał” Hermiona biła się z coraz
to nowymi myślami, które jak tsunami napływały do jej głowy. Nie wiedziała co
powie rodzicom kiedy cudem zdoła wrócić do domu.
- Ile to trwa?
Długą ciszę przerwała wypowiedź chłopaka. Zdziwiona Hermiona
podniosła głowę na niego, lecz on uparcie wpatrywał się w ciało jak gdyby
chciał zobaczyć w nim coś interesującego.
„Przecież nie mogę mu powiedzieć. Tylko dlaczego zjawił się
tu akurat w momencie, w którym najbardziej potrzebowałam pomocy… Nie. Nie
powiem mu. Nigdy nikt się o tym nie dowie . Ale skąd on znał imię Louisa?”
- Nie mam pojęcia co to pana obchodzi- powiedziała niby
wyniosłym tonem, który w zaistniałej sytuacji jej stanie psychicznym brzmiał
jak niewydarzony bełkot
- Zachowajmy te ceregiele – powiedział podnosząc się z
podłogi- Jestem Will.
Chłopak wyciągnął rękę w stronę skulonej w kącie Hermiony.
Dziewczyna podniosła się i niepewnie wyciągnęła w jego stronę drżącą dłoń
- He… Hermiona
- Ciebie akurat znam – odparł ukazując rząd swoich białych
zębów
- Że co?
„ Nie dość, że mnie znalazł to jeszcze zna moje imię”
- No bo widzisz… - zaczął, ale urwał spoglądając na zegarek
z białego złota, który miał na nadgarstku- Cholera… Chodź, szybko!
- Gdzie? O co tu chodzi ?! Poczekaj!- krzyczała za nim –
Wiesz, jeśli byś nie zauważył, jestem cała we krwi i wszystko mnie boli!
- Obiecuję Ci, że jeszcze kawałek i położysz się spać!
- Niby jak?
Hermiona była zdezorientowana. Do jej domu wpada jakiś koleś,
oszałamia jej chłopaka (jeśli można go jeszcze tak nazwać) i każe jej iść za
sobą. Kto by w to uwierzył?
Hermiona nigdy nie widziała tak pięknego zachodu słońca. Złota
kula chowała się za linią złączenia morza z niebem. Konary drzew chwiały się na
lekkim wieczornym wietrze, a ludzie w dole wzgórza, na którym się znajdowała,
moczyli stopy w ciepłej wodzie.
Hermiona nagle się ocknęła
- No a co z nim?
Odwrócił się do niej i stanął w bezruchu. Przez chwilę stał
i w końcu spojrzał na nią zdezorientowanym wzrokiem.
-Jak to co ?
-Co mu zrobiłeś?
- Nie powinno Cię to obchodzić- odrzekł i zdecydowanym
ruchem wyjął z kieszeni długi, drewniany przedmiot.
- Co to jest?
Hermiona mimo zmęczenia, nie mogła powstrzymać się przed
zadaniem tego pytania. Wiedziała, że coś tu jest nie tak i bała się trochę Willa, lecz była w tym
wszystkim iskra tajemniczości, która ją intrygowała.
-Różdżka. Malfoy miał racje. Będzie trudno.
Drugą część zdania wypowiedział ciszej.
- Że co proszę ?
Dziewczyna nie wierzyła własnym uszom. Kto ma prawo ją
osądzać nie znając jej? Z czym ma być trudno? Jaki znowu Malfoy?
Ciszę przerwał chrzęst żwiru pod ciężkimi glanami Willa, gdy
ten machnął różdżką , z której końca wystrzelił błękitny koń. Lecz nie był to
zwykły koń. Gdy galopował w stronę sobie znanego tylko miejsca, Hermiona zobaczyła,
że przez jego postrzępioną skórę widać wszystkie kości. Wzdrygnęła się lekko na
to zjawisko, lecz nie powiedziała nic.
-Idziesz ?- spytał niby obojętnie, choć w jego głosie można było
wyczuć cień zniecierpliwienia- Bo… raczej nie będzie ze mną dobrze jeśli wrócę
do szkoły bez Ciebie.
-Ale..
-Opowiem Ci wszystko. Przysięgam odpowiem na wszystkie Twoje
pytania, ale teraz chodź. Proszę- dodał po chwili
-Okej- westchnęła dziewczyna, lecz mimo wszystko chciała
dowiedzieć się czegoś więcej, a przystawanie na prośby Willa coraz bardziej
przybliżało ją do poznania prawdy
-Aaaa… -syknęła, stawiając pierwszy kro, ponieważ jej lewą
nogę przeszył palący ból - chyba mam złamaną nogę.
-Pomogę Ci- zaoferował się i nie czekając na jej reakcję
wziął ją na ręce.
Przyszło mu to z łatwością, bo dziewczyna ważyła tyle co
piórko feniksa.
„Ciekawe, co powiedziałby Malfoy, gdyby mnie zobaczył. Ale
by miał minę.” Pomyślał z rozbawieniem Will stając kilka metrów od przystanku.
- Na co czekamy?- mruknęła sennie Hermiona, przewracając się
na drugi bok w ramionach Willa i opierając głowę na wgłębieniu jego ramienia
- Czekamy na…- Zaczął, ale nie skończył, ponieważ w jednej
sekundzie zmaterializował się przed nimi wielki, trzypiętrowy, granatowy
autobus.
Hermiona ujrzawszy pojazd prawie spadłaby na ziemie gdyby
nie Will. Chłopak natomiast, nie wykazując żadnych oznak zdumienia, podszedł
wolnym krokiem do drzwi pojazdu i mijając mężczyznę z jakąś karteczką w ręku wszedł
po schodkach do środka.
-Dlaczego to robisz?- Hermiona, ułożona na miękkiej pościeli,
ostatkiem sił podniosła się na łokciach i spojrzała w szaro-zielone oczy Willa.
-Posłuchaj – powiedział, przekręcając się na krześle- Teraz
jedziemy do Bułgarii.
-Ale po co? Dlaczego mnie ratujesz?
- Nie zostawiłbym nikogo w potrzebie. Dostałem rozkaz od
dyrektora Durmstrangu, by Cię tam zabrać. Musisz zacząć uczyć się magii.
-Tylko, że mamy problem- odparła dziewczyna
-Niby jaki?
-Ja NIE JESTEM czarodziejką i kompletnie nie mam pojęcia o
tej Twojej ‘magii’.
-I tu Cię zaskoczę- rzekł Will, a na jego twarzy pojawił się
cień satysfakcji spowodowany tym, że znów ją zaskoczył
-Można jaśniej? -syknęła z narastającej frustracji ciągłymi
gierkami chłopaka, lecz szybko ten syk zmienił się w oznakę bólu, bo jej złamana
noga dawała się we znaki.
-Ostrożnie, musisz się oszczędzać. Kiedy dojedziemy do
szkoły zaniosę Cię do Skrzydła Szpitalnego.
Hermiona, mimo iż Will sprawił na niej jak na razie nienajlepsze
wrażenie, zaskoczona była jego troską i delikatnością.
-Dziękuję, Will. – szepnęła zanim do końca zmorzył ją sen i
odleciała do krainy Morfeusza.
Cześć! Z tej strony Siostry Riddle, a dokładnie Mystery
Post miał pojawić się wczoraj, z okazji urodzin Draco Malfoy
‘a, ale z powodów prywatnych nie mogłam go dodać. Enigma o wszystkim wie.
A będąc przy Enigmie. Zdopingujcie ją, bo ostatnio nie ma
weny na napisanie rozdziału, a jak wiemy bez rozdziału nie będziecie mieli co
czytać J
Czekamy na opinie, E&M Riddle.